Gdzie jest sportowa poprzeczka?

Świat w ostatnich latach wściekle przyspieszył. Ogromny rozwój, na czele z wdrażaniem nowinek technologicznych, dotyczy każdej dziedziny życia. Nie inaczej jest ze sportem, który bardzo często wymaga zastosowania niebanalnych rozwiązań tak, aby różne zawody były rozgrywane w sposób jak najbardziej uczciwy, bezpieczny i dostępny dla ludzi na całym świecie.

Aby zauważyć różnicę, nie ma potrzeby nadmiernego wysilania się – wystarczy wyszukać w internecie jakichś nagrań sprzed kilkudziesięciu lat, które doskonale obrazują poczynione zmiany. Począwszy od technik pokazywania danych wydarzeń, skończywszy na samej taktyce i sposobie uprawiania określonej konkurencji przez sportowców. Rozwój szkolenia spowodował, że granice kiedyś nieosiągalne przez człowieka, zostały złamane, choć oczywiście są dyscypliny, gdzie rekordy trwają już od dziesiątek lat, ale często słyszalne są głosy podważające zasadność ich dalszego uznawania ze względu na chociażby ówczesny brak procedur antydopingowych.

Jednym z największych wyzwań, które czeka sport, jest dalsze przesuwanie poprzeczki w górę. Twierdzenie to może wydawać się banalne wobec wyczynów takich sław, jak Lionel Messi albo Armand Duplantis, ale wydają się to być wyjątki potwierdzające ustanawiającą się właśnie regułę. Oczywiście, nadal będą istnieć dyscypliny, w których co roku zauważalny będzie postęp, jednakże w wielu sportach dokonania z przeszłości są obecnie coraz mniej osiągalne, oczywiście w sposób zgodny z zasadami fairplay. Można się tu posłużyć przykładem męskiego sprintu, w którym rekord Usaina Bolta zyskuje obecnie miano „nie do pobicia”. W tym przypadku decydują oczywiście czynniki biologiczne – każdy człowiek ma jakieś ograniczenia. Tak samo jest także w przypadku skoczków i skoczkiń w dal, którzy mimo ogromnego postępu w szkoleniu i technologii – nie są w stanie zbliżyć się do niebotycznych wyników osiągniętych dziesiątki lat temu. Inaczej zaś wygląda sytuacja chociażby w skokach narciarskich, gdzie to tak naprawdę tzw. normy bezpieczeństwa na skoczni, ustanawiane przez federację, hamują poprawianie rekordu świata.

Jak już wspomniałam, każdy z nas ma choć ogromny, lecz jednak limitowany potencjał. W najbliższym czasie coraz więcej czynników zależeć będzie od producentów obuwia lub innych przyrządów wykorzystywanych w danej dyscyplinie. Coraz to nowsze technologie, stosowane w rozmaitych produktach, zdają się być niewyczerpywalne, a ich katalog z każdym krokiem rośnie. Czy jest to fair? Niektóre federacje uważają, że nie (ciekawym przykładem są zakazy w NBA), ale

tajemnicą poliszynela jest fakt, że (prawie) każdy będzie próbował chwytać się rozwiązań z pogranicza legalności, byleby tylko przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Odwołać się tu można po raz kolejny do skoków narciarskich, w których to rokrocznie, wraz z początkiem nowego sezonu, powraca jak bumerang debata o butach i kombinezonach wykorzystywanych przez skoczków.

Szczególna rola ponadprzeciętnego obuwia i stroju startowego gołym okiem zauważalna jest też w przytaczanej już przeze mnie lekkoatletyce. W ostatnim czasie znów głośno było o obuwiu używanym przez zawodników ze światowej czołówki. Podczas różnych imprez często mówi się o wymogu równych szans na linii startowej, lecz według starego powiedzenia – zdaje się, że mistrzowie mogą więcej. Kolce, dopasowane pod danego zawodnika, stworzone z zastosowaniem technologii karbonowej, niemal z pewnością pomogły chociażby Karstenowi Warholmowi lub Sydney McLaughlin-Levrone, choć nie umniejsza to oczywiście ich ogromnemu talentowi, a jedynie uwydatnia przewagę, którą mają nad „peletonem” próbującym ich dogonić.

Żeby jednak nie posługiwać się tylko tymi samymi przykładami, przywołać można także królową motosportu – F1. Do pewnego czasu kierowcy starali się jak najbardziej ograniczać swoją wagę, byleby tylko bolid był w stanie jak najszybciej pokonywać kolejne szykany i proste, a to za sprawą zmniejszonej masy całkowitej pojazdu. Federacja zareagowała na ten proceder, wprowadzając przepisy wymagające ewentualne dociążenie samochodu w przypadku „niedowagi”.

Takie sytuacje można mnożyć, lecz odpowiedź na pytanie o tę słynną już poprzeczkę uzyskać można jedynie analizując zawody sportowe. Nawet najdokładniejsze przewidywania najlepszych analityków mogą okazać się niczym wobec realnego rozwoju wypadków. Sport zatem warto śledzić, bo mimo wielu problemów, które go trapią, potrafi on w cudowny sposób oddziaływać na człowieka.

Anna Matuszewicz