Piłko nożna – dokąd ty zmierzasz?

Piłka nożna, już od dziesiątek lat wiedzie prym wśród sportów na całym świecie. Uprawia się ją zarówno w krajach bogatych, jak i tych znacznie biedniejszych. Kibice wspierają swoje ulubione drużyny i reprezentacje narodowe z całych sił, lecz w środowisku można zauważyć… coraz większy spadek zainteresowania tą dyscypliną.

Należy zadać sobie pytanie o powód takiego stanu rzeczy. W mojej opinii, jako zwykłego kibica, piłka nożna po prostu przestała być atrakcyjna, a oglądanie meczów nie jest już świętem. Nieraz łapię się na tym, że wolę przeglądać kolejne witryny internetowe niż śledzić poczynania piłkarzy. Mecze stały się nudne, nieatrakcyjne. Natężenie wszelkich rozgrywek spowodowało, że doszło do normalnego procesu przesycenia produktem, którego najzwyczajniej w świecie jest już za dużo. Dążąc do wyrównywania poziomu różnych lig i drużyn, organizacje piłkarskie doprowadziły do zmniejszenia poziomu wydawałoby się elitarnych rozgrywek, chociażby pod agendą UEFA. Zasadnym jednak jest pytanie, czy w ogóle istnieje jakiekolwiek panaceum na ten problem, bowiem krytyka władz nie wystarczy do odwrócenia tego trendu. Zdecydowanie wymagana jest reforma, która powinna dążyć do zmniejszenia liczby meczów, bowiem doszliśmy do stanu, w którym co 3 dni nastoletni piłkarze rozgrywają mecze od deski do deski. Nie przez przypadek poruszam ten temat teraz, bowiem parę dni temu poważnej kontuzji, w dużej mierze zdaje się że z powodu przeciążeń, doznał Gavi – jeden z diamentów katalońskiej FC Barcelony.

Oczywiście, zgodzić się należy, że medycyna, a zatem także i wiedza o odnowie biologicznej, poszła w ostatnim czasie do przodu wręcz o lata świetlne. Niestety jednak, nawet najbardziej wykwalifikowani fizjoterapeuci nie będą w stanie zatrzymać niektórych procesów przeciążeniowych w organizmie. Jedyną metodą na to jest po prostu odpoczynek, na który w obecnej piłce nie ma czasu. Sport polega na balansowaniu na cienkiej linii wydolności organizmu. Niektórym się udaje i w ciągu swojej kariery nie borykają się z poważniejszymi urazami, ale jest to sytuacja coraz rzadziej spotykana. Bezsensowne decyzje osób zarządzających futbolem, nastawionych jedynie na zarobek, niszczą karierę, a czasami nawet i życie, zawodnikom w różnym wieku.

Skupmy się na przykładzie piłkarzy FC Barcelony. Pedri, kolejna nadzieja młodego pokolenia, w sezonie 2020/2021 rozegrał 73 mecze, mając zaledwie 18 lat. Zdjęcia wykonane podczas meczów reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio pokazują, że zawodnik ten był wyeksploatowany do granic możliwości. Na skutki tego stanu nie trzeba było długo czekać – zaczął

on regularnie łapać kontuzje, które wykluczają go z gry na dłuższy okres czasu. Nie jest to z pewnością normalne, a winę ponoszą tu przede wszystkim chore ambicje osób ustalających liczbę drużyn w poszczególnych rozgrywkach, a co za tym idzie – wpływających bezpośrednio na liczbę meczów danej drużyny (rzecz jasna – może ona odpaść na wczesnym etapie czempionatu, ale chyba nikt sobie tego nie życzy).

Zmiany, które są czynione, idą w bardzo złym, a wręcz w skandalicznym i nieuzasadnionym niczym kierunku. Żądza pieniądza, panująca w federacjach piłkarskich, doprowadziła do tego, że z pozoru ładnie opakowany produkt, którym jest piłka nożna, w środku jest maksymalnie zgniły. Kibice nie czują już ekscytacji meczami, bo jest ich zbyt wiele. Piłkarze eksploatowani są do granic swoich możliwości, a w przypadku kontuzji – wymienia się ich i zapomina, no bo kto w końcu bogatemu zabroni? Piłka nożna stała się dyscypliną skompromitowaną na wielu szczeblach i można powiedzieć, że ciężko szukać tu pozytywów. Kiedy wydaje się, że jest już naprawdę źle, włodarze wyciągają z „maszyny losującej” kolejne fatalne idee, a kibicom pozostaje jedynie pomyśleć – nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej.

Dawid Baśniak